1 Spoczęły lasy, sioła
i cicho już dokoła,
uśpiony cały świat,
lecz wy, uczucia moje,
niech teraz was dostroję
do pieśni, której Stwórca rad.
2 Gdzież słońce się podziało?
Przed nocą ujść musiało,
co świat przykryła snem.
Niech gaśnie! Słońce inne
światłością swą przedziwne
rozniecił Jezus w sercu mym.
3 Dzień spoczął w nocnym cieniu;
na niebios już sklepieniu
gwiazd złotych błyszczy rój...
Tak ja też jaśnieć będę,
gdy w gronie świętych siędę,
obmywszy z siebie świata znój.
4 Tu ciało me strudzone
spoczynku jest spragnione,
więc składa ubiór swój;
ten ciała strój zniszczeje,
lecz Chrystus mnie odzieje
w nieskazitelny niebios strój.
5 I myśl, i członki moje
szczęśliwe, że ich znoje
znalazł wreszcie kres.
Pan da mi odpocznienie
i radość, i zbawienie
i wyrwie mnie z padołu łez.
6 Znużone moje ciało,
odpocząć już byś chciało,
potrzebny Tobie wczas!
Wnet szczęsny dzień nastanie,
że w siemi ci posłanie
uścielą już ostatni raz.
7 Gdy więc zamykam oczy
i sen już wnet mnie zmroczy,
i minie dzienny znój,
bądź wtedy mą ochroną
i pewn mą obroną,
o Panie, wierny Stróżu mój.
8 Rozpostrzyj skrzydeł dwoje,
o Jezu, szczęście moje,
i przytul dziecię swe.
Gdy czart się na mnie rzuci,
niech anioł Twój zanuci:
To dziecię przynależy mnie!
9 I wam też, moi mili,
niech nic w tej nocnej chwili
nie mąci waszych snów;
Bóg niech wam dopomoże
i nie chaj wasze łoże
otczy święty Jego huf.
Source: Śpiewnik Ewangelicki: Codzienna modlitwa, pieśń, medytacja, nabożeństwo #519