1 Pan Chrystus rzekł bliski skonania:
Boże! Czemuś mię opuścił?
A potem ufnie głowę skłania,
wiedząc, że Bóg nie dopuścił,
aby został pogardzony,
lecz chciał, by był uwielbiony.
2 Nie opuszczaj mię w życiu, Boże!
Daj mi, czego w nim mi trzeba:
Niechże mię nędza, głód nie może
odwrócić z drogi do nieba.
Lecz co mi Twa miłość dawa,
na tym serce niech przestawa.
3 Nie opuszczaj mię w pokuszeniu,
w które mnie ten świat przywodzi,
bym pokój zachował w sumieniu;
Dusza z boju niech wychodzi
zwycięsko i nieskażona,
będąc Tobą posilona.
4 Nie opuszczaj mię w żadnym krzyżu,
w żadnej biedzie i przykrości.
Niech do rozpaczy mię nie zbliżą,
ani zwątlą w cierpliwości:
im większe uciski moje,
tym bliższe litości Twoje!
5 Nie opuszczaj mię w mym skonaniu,
gdy mię śmierci noc otoczy!
Ach, niechże w moim omdlewaniu
łaska Twa mi zamknie oczy,
a duszę w swe przyjmie ręce,
którąś tu miał w swej opiece.
6 Potem, o Boże, chwały Tobie
będę śpiewał z aniołami,
żeś nie opuścił w żadnej dobie,
lecz mnie łaski wiódł drogami.
Tam Twa miłość nieskończona
będzie wiecznie uwielbiona.
Source: Śpiewnik Ewangelicki: Codzienna modlitwa, pieśń, medytacja, nabożeństwo #151