1 O Boże, Duchu, o światłości,
co w cieniu śmierci świecisz nam,
opiera Ci się moc ciemności,
nie cierpi Ciebie złość i kłam.
Swe serce Tobie podać wolę
Tobie powierzyć swą niedolę.
2 Z grzechami nie poradzę sobie,
bo zbyt się wkorzeniło złe;
nabiedziłbym się w swej chudobie,
gdybyś Ty sam nie wspomógł mnie.
Sam, Duchu, musisz mnie odrodzić,
sam sobie mogę tylko szkodzić.
3 O życia zdroju, co nam płyniesz
z niezmiernej łaski w każdy czas,
wszak nie odrzucisz, nie ominiesz
pokornych i pragnących nas.
Patrz, klękam dziś u źródła Twego;
napój, o Panie, spragnionego.
4 Powiewie święty z niebios wyżyn,
niech duszę Twą owionie dech
i niech się w biedę moją zniży
Twą czystość, a odstąpi grzech.
Niech rośnie wiara, uwielbienie,
niech w Ciebie wrastam tu codziennie.
5 Ma woła, wszelkie me dążenie
rozkazom Twym niech posłuch da.
Niech wmyślę w Ciebie się codziennie,
nich dusza moja w Tobie trwa.
Racz precz oddalió złego ducha,
mów do mnie, sługa Twój Cię słucha.
6 Przybliżḿ teraz się do Ciebie,
porzucę, co znikome, czcze;
zapomnieć chcę samego siebie
i czekać, aż objawisz się.
Wszak Ciebie, Duchu, światło z nieba,
na próżbi czejać bue oitrzeba,
Source: Śpiewnik Ewangelicki: Codzienna modlitwa, pieśń, medytacja, nabożeństwo #219